To zapewne był najczarniejszy dzień w historii muzyki. Ogromny szok,
zarówno dla samych wykonawców, jak i dla publiczności której udało się
uciec i przeżyć. Jednak po całych zajściach świat muzyki nie poddał się,
już na następny dzień wielu artystów i kilkadziesiąt zespołów wyrażało swoje wsparcie
dla Eagles of Death Metal, oraz dla miłośników muzyki w ogóle.
Zamach
terrorystyczny połączył wiele osób, wielu fanów pozornie różnych
gatunków muzycznych. Josh Homme, lider Queens of the Stone Age, jeden z członków zespołu EoDM, który
nie towarzyszył im w trasie po Europie, zaaranżował zbiórkę środków
poprzez swoją fundację Sweet Stuff Foundation na pomoc dla rodzin osób zabitych w atakach terrorystycznych w Paryżu. Sam zespół podczas pierwszego wywiadu po atakach wyraził prośbę do zespołów muzycznych, aby te coverowały ich utwór „I Love You All the Time”, wszelki zysk z tego ma być również przeznaczony dla ofiar i rodzin zamordowanych.
Przykładem zespołu, który zareagował, jest postpunkowy Savages, dziewczyny grały akurat w klubie La Maroquinerie, w środku swojego występu przerwały set, by wydać swoje oświadczenie, po czym zagrały swoją wersję wspomnianego utworu.
Sam zespół Eagles of Death Metal, choć wyraźnie wstrząśnięty przeżyciami
nie poddaje się i nie zamierza zawieszać działalności, co więcej - chcą w
dogodnym terminie dokończyć przerwaną trasę. (m.in. mieli odwiedzić Polskę i zagrać w Mega Clubie w Katowicach). Sami muzycy deklarują również chęć ponownego zagrania w klubie Bataclan, jeśli ten tylko znowu otworzy się dla fanów muzyki.
Kultura ekranu jest wszechobecna i z pewnością znacząco wpływa na nasze życie. Na każdym kroku otaczają nas ekrany. Wpatrujemy się w nie w autobusach, na ulicy i w centrach handlowych. Używamy ich podczas kontaktu z telefonem komórkowym, smartfonem, tabletem czy laptopem. Są z nami codziennie podczas załatwiania ważnych prywatnych czy służbowych spraw, a także służą rozrywce. W dzisiejszych czasach bardzo trudno wyobrazić sobie świat bez ekranów. Ich błyskawiczne rozpowszechnienie miało miejsce w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat.
Pojęcie ekranu narodziło się razem z kinem. To medium, wspólnie z nieco młodszą telewizją, wywołało tyle zmian w naszej kulturze. To ekrany sprawiły, że dzisiejsze codzienne funkcjonowanie, kontakty międzyludzkie, kształcenie i rozwój odbywa się w ich obecności. Mimo tego, że ludzie całego świata dorastają w rozmaitych warunkach i miejscach, mają zróżnicowane poglądy oraz posiadają osobiste aspiracje, pragnienia i rozmaite plany na przyszłość to łączy ich czas spędzony przed ekranem komputera czy telefonu komórkowego.
Problem pojawia się w sytuacji, kiedy młody człowiek z łatwością uzależnienia się od komputera lub telewizji, czego dowodzi wiele badań naukowych. Tym samym zaniedbuje nie tylko codzienne obowiązki i relacje międzyludzkie, ale także rezygnuje z normalnego życia na rzecz długich godzin spędzonych przed ekranem. Nie rozwija swoich pasji, nie pielęgnuje przyjaźni, zatraca się.
Popularnym przykładem na to, że ekran wypiera bezpośrednie relacje międzyludzkie jest zjawisko rozmowy za pomocą np.kamerki internetowej przez Skype. Podczas takiej konfrontacji z drugim człowiekiem czujemy się bezpiecznie, oszczędzany pieniądze i nasz cenny czas, którego i tak ciągle nam brakuje. Dzięki takiemu rozwiązaniu mamy możliwość kontrolowania swoich emocji, słów czy gestów. Stajemy się odważniejsi, bo jesteśmy na swoim gruncie, bez przytłaczającej przestrzeni, która otacza nas podczas wielkich, często zatłoczonych spotkań z przyjaciółmi.
Równie silnie dekoncentrują od świata zewnętrznego gry komputerowe. Podczas internetowych gier symulacyjnych, w których uczestnik wciela się w wykreowaną przez siebie postać prowadzi jakby drugie życie w sieci. Wzajemne oddziaływanie następuje z żywymi ludźmi. Można powiedzieć, że ta czynność spełnia społeczne funkcje, ale przecież nie zastępuje kontaktu face-to-face, tak ważnego w procesie kształtowania osobowości i nabywania prawidłowych, prawdziwych relacji międzyludzkich.
Warto powołać się na uznanego francuskiego socjologa i filozofa kultury – Jean‘a Baudrillard’a, który twierdził, że żyjemy w „hiperrzeczywistości”, która zastępuje rzeczywistość realną jej przedstawieniami. W takiej rzeczywistości zacierają się granice typowych podziałów społecznych, takich jak podział na sferę prywatną i publiczną. Programy telewizyjne - reality show dają wrażenie zaglądania w życie innych ludzi. Każdy z tych ekranów może służyć do zaspokajania całej gamy potrzeb indywidualnych i społecznych, a także z każdego z nich możemy czerpać korzyści w obszarach uznawanych za prywatne i publiczne.
Do spłycania kontaktów międzyludzkich przyczynia się także zjawisko e-edukacji czyli edukacji przez Internet. Oczywiście jest to świetne rozwiązanie dla dzieci i młodzieży, którzy z różnych powodów nie są w stanie fizycznie uczestniczyć na zajęciach odbywających się w szkole. Dzięki wykorzystaniu nowoczesnych technologi mogą równolegle pobierać naukę w domu przed ekranem monitora. Nie są dzięki temu opóźnione, nie odczuwają tym samym dyskomfortu psychicznego związanego z niższym poziomem edukacyjnym niż ich rówieśnicy. Mogą swobodnie dołączyć do klasycznej formy pobierania nauki w szkole, w sposób stacjonarny po okresie kształcenia się w domu. To jest oczywiście pozytywne zjawisko przynoszące wiele korzyści. Mimo tego taka sytuacja negatywnie wpływa na kontakty międzyludzkie. Powoduje, że dzieci są wyobcowane po normalnym powrocie do szkoły. Trudno im nawiązać bliższy kontakt z rówieśnikami. Internet nie ułatwia sytuacji, bo najczęściej po długim okresie spędzonym przed ekranem w domu bezpieczniejsza jest konfrontacja z drugim człowiekiem za pośrednictwem ekranu monitora. Dzięki temu można sprawnie kontrolować niemal każde swoje słowo, tym samym eliminując możliwość wystąpienia towarzyskiej wpadki.
Co więcej, oprócz ekranu komputerowego ekrany znajdują się na wyświetlaczu komórki, który daje możliwość dostępu do muzyki, filmików, zapisanych zdjęć, jest kalendarzem, aparatem fotograficznym, konsolą do gier, stanowi dostęp do wszystkiego, co oferuje Internet. Ludzie poruszają się pomiędzy tymi ekranami, kierując się własnymi potrzebami. Granice pomiędzy kategoriami, które niegdyś uważaliśmy za odrębne – pomiędzy informacją, rozrywką i reklamą, pomiędzy formalnymi i nieformalnymi procesami teraz zacierają się. Współcześnie wszyscy oglądają występy swoich ulubionych wykonawców przed ekranem monitora, poszukują w Internecie klipów, dzielą się swoim światopoglądem na profilu na portalu społecznościowym Facebook czy Twitter. Ponadto ściągają zdjęcia, piosenki i dzwonki. Zastępują tym samym spotkania face-to-face. Każdy ekran może tak naprawdę zaspokoić szeroki wachlarz potrzeb, niezależnie od przypisanych mu funkcji. Jest w stanie spełnić potrzeby w obrębie kontaktów młodych ludzi w aspekcie socjalnym i poznawczym.
Coraz powszechniejsze staje się zjawisko przeżywania życia przed ekranem. Niby jesteśmy razem, a tak naprawdę osobno. Niby spędzamy ze sobą czas, niby ze sobą rozmawiamy, ale tak naprawdę to tylko złudne wrażenie utrzymywania kontaktu. Mimo tego, że większość ludzi o wiele bardziej ceni sobie spotkanie face-to-face to w rzeczywistości o wiele częściej zastępują ten kontakt relacją face-to-interface, przyczyniając się do spłycania kontaktu, oddalania się od siebie. Nic nie zastąpi dotyku drugiej osoby, szczerej rozmowy w cztery oczy i żywych reakcji mających miejsce podczas rzeczywistej relacji odbywającej się poza ekranem. Nie stworzy się wspomnień wymieniając się wiadomościami za pomocą maszyny elektronicznej.Należałoby zastanowić się czy przypadkiem problem nadużywania ekranu w relacjach międzyludzkiej i wypierania tym samym prawdziwych spotkań nas nie dotyczy. Warto mądrze i z umiarem korzystać z dobrodziejstw współczesnego świata.
Piłka nożna ma wiele odmian. Od tej klasycznej gdzie jest stadion, kilkadziesiąt tysięcy kibiców, zielona murawa i najbardziej rozpoznawalni zawodnicy na świecie, poprzez futsal (na hali), czy beach soccer (piłka nożna plażowa), aż do tak dziwacznych odmian jak futbol gaelicki. Poniżej krótki film pokazujący, czym jest futbol gaelicki:
Ta odmiana "kopanej", to połączenie koszykówki, piłki nożnej, rugby i siatkówki. Gra się w niego piłką
o obwodzie ok. 65 cm. Piłkę można kopać, kozłować i podbijać nogą.
Gracze podają sobie piłkę przez kopnięcie nogą lub odbicie piłki ręką. W
zespole jest 15 graczy, w tym jeden bramkarz. Podczas rozgrywki każdy gracz może zrobić jeden kozioł, potem cztery
kroki i podbić piłkę nogą, ale nie może np. zakozłować piłkę dwa razy.
Gracze, mogą się przepychać jak w rugby, lecz nie może to być zagranie
brutalne. Piłkę można również prowadzić nogą jak w piłce nożnej. Gole są przeliczane na punkty: za strzał do bramki są
trzy punkty, a za strzał nad poprzeczką, jeden punkt. Na koniec praktyczne wytłumaczenie zasad w krótkim filmie:
Jeżeli taka odmiana sportu kogoś zainteresowała i chciałby spróbować w nim swoich sił, to pierwszym w Polsce klubem, w którym można uprawiać futbol gaelicki, jest, powstały w Warszawie, Cumann Warszawa.
Dziś chciałbym przedstawić historię, która śmiało mogłaby być inspiracją do stworzenia filmowego scenariusza. Sytuacja ta miała miejsce w 2001 roku w Pucharze Anglii, gdzie czwartoligowy Wycombe Wanderers wygrywając po rzutach karnych z AFC Wimbledon, sensacyjnie znalazł się w ćwierćfinale pucharowych rozgrywek trafiając na - grające wtedy w najwyższej angielskiej klasie rozgrywkowej - Leicester City
Silny rywal nie był jedynym zmartwieniem trenera Wycombe. Otóż na kilka dni przed meczem, okazało się bowiem, że szkoleniowiec czwartoligowego klubu, nie ma do dyspozycji ani jednego, zdrowego napastnika. Wtedy zdecydowano się na dość niezwykły manewr i... zamieszczono takie ogłoszenie w telegazecie:
screenshot z https://www.youtube.com/watch?v=L6Z-L95ebpE
Z uwagi na przepisy rozgrywek, zawodnik, którego poszukiwano nie mógł występować w rozgrywkach Pucharu Anglii dla żadnego innego klubu w tamtym sezonie. Na ogłoszenie odpowiedział między innymi niejaki Roy Essandoh. Irlandczyk był półzawodowcem, błąkającym się po niższych ligach, więc sytuacja ta była dla niego jak przedwczesny gwiazdkowy prezent. Piłkarz podpisał 2 tygodniowy kontrakt i dołączył do drużyny na jeden z najważniejszych meczów w historii klubu. Irlandzki napastnik rozpoczął to spotkanie na ławce rezerwowych.
W 70 minucie meczu przy stanie 1:1, na boisku zameldował się "Piłkarz z ogłoszenia", jak był nazywany przez kibiców Wycombe. Do regulaminowego czasu gry, zostały doliczone 4 minuty. Nic nie wskazywało na to, że coś się w tym meczu jeszcze wydarzy i zostanie on, zgodnie z regulaminem, przy remisie drużyn - rozegrany ponownie w późniejszym terminie. W jednym z ostatnich stałych fragmentów spotkania, piłka została wstrzelona w pole karne, a tam dopadł do niej... Roy Essandoh, który strzałem głową dał swojej drużynie awans do półfinału rozgrywek.
Essandoh po tym meczu otrzymał od Wycombe propozycje przedłużenia kontraktu do końca sezonu. Rozegrał on jeszcze kilkanaście meczów, mając na koncie jednego gola. Gola, którego do dziś pamiętają mu wszyscy kibice Wycombe. Piłkarskiej kariery nie zrobił, ale podejrzewam, że w mieście High Wycombe, już nigdy więcej za piwo płacić nie musiał.
Kiedy książka stanowi kopalnię
pochodnych swojej duszy cytatów staje się czymś więcej
niż zaliczoną pozycją w indywidualnej kolekcji przeczytanych.
Podczas
gdy zaczyna pełnić inspirującą do działania funkcję, która sukcesywnie
eliminuje nagromadzony bolesny ucisk staje się lekarstwem, które zażywamy, gdy
tylko poczujemy potrzebę.
Najskuteczniejszym,
najbezpieczniejszym i niezawodnym specyfikiem na mentalne zawirowania, który
skutecznie przekonuje, że chcieć to móc. Ty jesteś kowalem własnego losu.
Jesteś tym, kim wierzysz, że jesteś. Proste, prawdziwe, niezmienne.
„W
dżungli niepewności“ pozwala uwierzyć, że nierozwiązane codzienne wydarzenia to
niekończący się test podświadomych reakcji, które kształtują przyszłość.
Jeżeli okażesz siłę i odwagę zostaniesz wynagrodzony.
Nakręcona
spirala paranoi zewsząd dotykających, biczujących wręcz intensywnych emocji
skłonił Monikę do napisania e-maila.
Przerażający dreszcz zwątpienia, ale i wola walki, wiara i chęci sprawiły, że
nawiązała dialog z B.-kobietą, którą podziwia za pasję i ducha walki. Zapragnęła z jej pomocą przebić skafander, w którym sama
się zamknęła. W końcu uwolnić się z klatki, w której
się dusiła. Więzienia zbudowanego z jej niepewności i zwątpienia.
Psychodeliczny
chaos stawał się poskromiony dzięki wskazówkom naprowadzającym na pozytywny tok
myślenia.
Pomógł odnaleźć w sobie zdumiewająco zbawienne światło i wewnętrzną siłę,
którą możemy odkryć każdego dnia, jeżeli tylko sobie na to pozwolimy.
Kiedy przeznaczymy czas, wyznaczymy niewielkie cele i konsekwentnie je będziemy
realizować.
Treść
kieruje na tok myślenia zgodny z zasadą „dopóki walczysz jesteś zwycięzcą“.
Daje do zrozumienia, że życie to budowa. To proces, który rozpoczynamy
pomysłem, przechodzimy do projektu, a następnie budujemy własnymi rękami,
kładąc fundamenty, mianując siebie „Dyktatorem życia“, ale pamiętając przy tym,
aby nie poddawać się pokusom zwątpienia lecz oswoić myśli. Postarać
się nie ulegać złym, które są podsuwane przez stres, niepokój i zmęczenie,
bo to uniemożliwia konstruktywne działanie. Powoduje poczucie osaczenia,
niepewności i bezradności prowadzącej do sięgania po alkohol, narkotyki,
pigułki.
Poskromienie
żądzy zwątpienia pozwala zbliżyć się do pozytywnie motywującego impulsu
skutecznego działania. Pozwala uwolnić się od silnego zniewolenia zaburzeń
postrzegania siebie, rzeczywistości, swoich pragnień i potrzeb.
Zmierzenie
się ze sobą, jasno postawione warunki i konsekwentne dążenie do
wyznaczonych celów to główne przesłanie lektury. Dzięki przystępnej formie
wydania w postaci korespondencji e-mail’owej staje się klarownie przyswajalna.
Jest bliższa sercu, pełnia empatii, dzięki bezpośrednim, przyjacielskim
dialogom oraz partnerskim wskazówkom. To bogactwo metafor porównujących Firmę
do Życia i Samego Siebie do Prezesa pozwala jasno ustalić pozycję i priorytety.
Pomaga nauczyć wyciągać wnioski ze stanów zwątpienia. Przygotowuje na
zmierzenie się z Autodestrukcyjnymi Potworami, które uwielbiają
atakować leniwych, smutnych, bezradnych.
Książka
uświadamia, że nastawienie na sukces to połowa drogi do spełnienia marzeń i
pokonania ciemnej, niszczącej strony budującej napływ rujnującej fali
prowadzącej do upadku. Pomaga zrozumieć na czym polegają, skąd się pojawiają i
jak z nimi walczyć. Otwiera oczy na możliwości płynące z akceptacji siebie i życia w harmonii
z własnym Ja. Płynnie przechodzi do powiązanych tematycznie psychologicznych
wątków skupiających się przede wszystkim na zaburzeniach odżywiania głównej
bohaterki. Wspiera, radzi, daje wskazówki, bowiem sama przechodziła przez
piekło autodestrukcji.
Jestem
przekonana, że w większym lub mniejszym stopniu pomoże zagubionym duszom
pragnącym pomocy i wsparcia w codziennej walce o samoakceptację i poczucie
ulgi. Po przeczytaniu odetchną z ulgą, bo w końcu odnajdą odpowiedź i
skuteczne metody na walkę w dzikiej dżungli niepewności, w której przyszło nam
wszystkim żyć. Tylko wrażliwi perfekcjoniści z potencjałem bez względu na
trudności prowadzące do celu wciąż chcą wygrywać, dlatego potrzebują
drogowskazów, aby nie zatracić się w często ślepej ścieżce życia.