poniedziałek, 16 listopada 2015

Objęcia iluzji

Fotografia i szeroko pojęte pisanie, zapełnianie pustych, białych przestrzeni dokumentu tekstowego lub żywego papieru towarzyszyło jej odkąd pamięta. Już jako mała dziewczynka opisywała każdy swój dzień podczas wakacji u babci. Potem na górskich szklakach, zdyszana przystawała na moment na skarpie żeby przelać na papier ulotne przemyślenia. Potem odnalazła się w psychologicznej plątaninie myśli. Pisała tak, aby za każdym razem mogła interpretować swe słowa tak, jak tego aktualnie potrzebuje. Czuła się dzięki temu ekscentryczna. Cały okres gimnazjum i liceum przelała na kartki pięknego zeszytu, który dostała od przyjaciółki. Nikt nigdy nie zobaczył tych zapisek...

Przyszedł czas kiedy założyła konto na Facebooku, a potem na Instagramie. Porzuciła wszelką aktywność pisarską. Fotografowała tylko siebie w coraz to bardziej wymyślnych pozach. Wszystko to było płytkie i pozbawione większego sensu. Nikt nie wiedział o jej talencie pisarskim, bo nigdy się z nim nie ujawniała. Pragnęła być na czasie. Robić to, co reszta społeczeństwa. Jedyne, co pozostało z jej osobowości to elementy niepewności. Zagadkowe spojrzenie kusiło, ale nigdy nie dała przyzwolenia na więcej. Nie odpowiadała na zaczepki, wiadomości czy maile. Pozostawała w bezpiecznej strefie swojej odrębności. O czym myślała, gdy tak nałogowo wrzucała do sieci swoje piękne selfies? Może to sposób na odnalezienie własnej tożsamości, a może wynik podatności na najnowsze trendy dyktowane przez nową rzeczywistość kreowaną w sieci, do której trzeba się przystosować, aby przetrwać w dzisiejszym świecie.. Sama tego nie wiedziała. Nowe media zaślepiły ją, zniekształcając tożsamość. Pomimo tego czuła się szczęśliwa, akceptowana, w końcu zauważona? Czyli teraz poklask w sieci można zdobyć głównie dzięki atrakcyjności wizualnej, a nie prawdziwym umiejętnościom wykraczającym poza jpg? Kiedy i dlaczego dała to sobie wmówić? Mnóstwo pytań i wątpliwości, a zero odpowiedzi. Wszystko jest wynikiem jej niepewności i obaw pielęgnowanych od najmłodszych lat. Nigdy nie chciała się przekonać czy obroni się prawdziwym talentem. Jak wiele jest takich osób w sieci, które oceniamy na podstawie wrzuconego zdjęcia? Zamieszczonego czasem całkiem przypadkowo i pod wpływem chwili czy silnych emocji... Znała wiele osób, które kreowały rozrywkowy obraz siebie w sieci, a „w realu“ byli przeciętniakami skulonymi w kącie. Nie mieli nic do zaoferowania od siebie, bo cały wolny czas spędzali na pozowaniu przed lustrem, wymyślaniu nowych póz i zmienianiu mimiki twarzy. Trudno teraz znaleźć prawdę i autentyczność. Kiedy ma się wiedzieć, że ta twarz jest prawdziwa, a kiedy jest kreacją? Tym bardziej, kiedy na poznanie kogoś mamy tak niewiele czasu w dobie błyskawicznego postępu na każdej sferze życia. Odcinanie się od tego niczego nie zmieni. Wielu decyduje się na opuszczenie wszelkich portali społecznościowych. Nie tędy droga. Decydując się na taki krok zapętlimy się w niewiedzy, dając przyzwolenie na zatrzymanie się w rozwoju zarówno w sferze interpersonalnej jak i technologicznej. Media społecznościowe nie muszą stanowić targowiska próżności poprzeplatanego pustymi obrazkami. Ten stereotyp jest mocno utarty, ale nie musi funkcjonować w rzeczywistości każdego. Album z wakacji to pamiątka, którą chcemy się podzielić z bliższymi bądź dalszymi znajomymi. Jaki jest sens w dorabianiu do tego ideologii narcyza? Sęk tkwi w charakterze tych zdjęć. Wyciąganie wniosków na podstawie wrzucanych albumów ze zdjęciami to przydatna informacja i wskazówka, dzięki której znajdziemy towarzystwo warte lub niewarte poznania. A może tak jak ona takie osoby mają swoje ukryte talenty, które są schowane pod płaszczykiem wygodnej kreacji...  

Anna Maria Porada

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz